Jeszcze raz chętnie obejrzałem Konstantynów, znów z perspektywy tramwaju, a kiedy wyjechaliśmy z miasta odpłynąłem w strefę refleksji i senności.
Póki co przyjemniejszej wycieczki nie miałem. Każdy kolejny punkt jaki mijałem na swojej drodze wywoływał pozytywne emocje i budujące skojarzenia. Pachnący średniowieczem Lutomiersk, odcięty od rzeczywistości cmentarz w Bechcicach, same Bechcice i prostolinijny Konstantynów.
Kwintesencja wspomnianej wcześniej sielankowej polskości, leniwej, troszkę próżnej. Uśpionej na zimę jak dzika zwierzyna.
Autor: Mateusz Bajas, blog: „Mateusz Bajas Blog”
Czytaj więcej na blogu: „Mateusz Bajas Blog”