Tam do naszej dyspozycji oddano szereg form, barwników i elementów dekoracyjnych. Pod dokładnym okiem instruktorki, miało miały się one za chwilę zamienić się w mydło. Nie bardzo chciałem wierzyć że się uda, a jednak! O dziwo poskutkowało i po chwili formy z naszymi mydłami powędrowały na zaplecze, gdzie miały stwardnieć, a my ruszyliśmy dalej. Po pierwszym etapie nastąpił ten drugi, według mnie ciekawszy. ON, czyli dziwnie ubrany jegomość, poprowadził nas do korytarza wejściowego, gdzie rozpoczął opowieść o brudzie i mydle...
Autorzy: Michał Baranowski, blog: "Nasze Szlaki - W drodze przez świat"