Wiecie co jest fajne w wydmach? To, że co roku możemy się spodziewać zupełnie innego krajobrazu. W końcu piaszczyste łachy mają to do siebie, że sobie wędrują. Czyli raz góra jest, raz jej nie ma. Raz sąsiadujący z wydmami las rośnie w oczach, a w następnym roku znika zasypany pod grubą warstwą malutkich ziarenek. Po prostu coś niesamowitego. Cytując doktora Frankensteina – To Żyje!
Nie inaczej jest z wydmą Łącką, która została udostępniona dla zwiedzających. Przy każdym silniejszym podmuchu wiatru, drobinki piasku ze szczytów piaskowych gór podrywane są w powietrze. Jeżeli natrafi takie ziarenko naturalną przeszkodę, jak kępkę rośliny, to zatrzymuje się dając początek nowej górce. Jak to leciało? Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka!
Wydma ruchoma mozolnie pochłania wszystko co napotka na swojej drodze i nic nie jest w stanie się jej oprzeć. Czy to zielona ściana drzew o potężnych pniach, czy domostwa wykonane ludzką ręką znikają z powierzchni ziemi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zresztą nazwa wydmy Łąckiej wzięła się stąd, że głęboko w jej wnętrzu znajdują się pozostałości wioski Łączka.
Autor: Michał Baranowski, blog: „Nasze Szlaki”
Czytaj więcej na blogu: „Nasze Szlaki”